„Przyjdź z zaliczką — a ciężarówka z ziemniakami pojedzie na Białoruś”. Odwiedziliśmy rynek w Białymstoku, sprawdziliśmy ceny i prawie dogadaliśmy się z rolnikami

„Przyjdź z zaliczką — a ciężarówka z ziemniakami pojedzie na Białoruś”. Odwiedziliśmy rynek w Białymstoku, sprawdziliśmy ceny i prawie dogadaliśmy się z rolnikami

Na targu rolniczym w Białymstoku. Fot. MOST

Aryna Karpovich
Aryna Karpovich

3 czerwca 2025, 08:00

Deficyt ziemniaków, na który białoruscy konsumenci skarżyli się od kilku tygodni, zmusił rząd do zniesienia zakazu ich importu z UE. Na „dozwolonej” liście znalazły się również inne produkty: biała kapusta, cebula i jabłka. Głównym europejskim dostawcą tych towarów jest Polska. Dziennikarze MOST wybrali się na rynek rolniczy w Białymstoku, aby zapytać sprzedawców o możliwość współpracy z Białorusią.

Deficyt ziemniaków na Białorusi tłumaczono nie tyle słabymi zbiorami, ile dużymi dostawami do Rosji. W rezultacie minimalna cena ziemniaków wzrosła z 95 kopiejek do 1,10 rubla za kilogram. Pod koniec maja zeszłoroczne ziemniaki w „Euroopcie” kosztowały 1,5 rubla, a cena dużych i dobrej jakości bulw w sklepach sięgała 4–5 rubli.

Aby nasycić rynek, rząd zniósł ograniczenia na import produktów rolnych z Unii Europejskiej. Decyzja weszła w życie 27 maja. Służba prasowa rządu uzasadniła ten krok tym, że Białoruś ponownie pokazuje „otwartość, pokojowe nastawienie i zasadę dobrego sąsiedztwa”.

„Ziemniaki w 100% z Polski”

W Białymstoku, na targowisku przy ulicy Andersa, ziemniaków nie brakuje — są zarówno młode, umyte bulwy, jak i zeszłoroczne. Ceny wahają się od 3,5 do 5,5 zł za kilogram.

rynek rolniczy
Na targu rolniczym w Białymstoku. Fot. MOST

Na jednym ze stoisk na otwartym rynku klient dopytuje, czy ziemniaki są polskie.

– Ziemniaki są w 100% polskie – zapewnia sprzedawca.

Ale na nasze pytanie, czy byłby gotów wysłać towar na Białoruś, mężczyzna wzrusza ramionami. O niedawnym rozporządzeniu białoruskiego rządu nie słyszał.

– U nas ziemniaków jest dużo, żadnego kryzysu nie ma. Ale żeby wam pomóc – nie wiem. Sami dużo ziemniaków sprowadzamy, głównie z Egiptu. Jeśli szukacie kogoś, kto mógłby pomóc, to do Warszawy – tam są wszyscy duzi dostawcy – tłumaczy mężczyzna.

Egipskie ziemniaki są tańsze od polskich, wyjaśnia. Kosztują 3,5 zł za kilogram, a lokalne – 5 zł.

– A to, co widzicie w Biedronce, Lidlu czy Kauflandzie, nie ma nic wspólnego z naszymi ziemniakami. Na przykład piszą, że pomidory są polskie, ale w większości przypadków są hiszpańskie – twierdzi rozmówca. – Cały asortyment sklepowy to zagranica.

rynek rolniczy
Na targu rolniczym w Białymstoku. Fot. MOST

Na stoisku mężczyzny zauważamy też importowany towar – dobrze nam znany „kwas lidzki”. Po zamknięciu przejść granicznych w Bobrownikach i Kuźnicy sprowadzanie towaru stało się trudniejsze – przyznaje sprzedawca. Ale nadal jest dostarczany: białoruski kwas cieszy się popularnością zarówno wśród imigrantów, jak i wśród Polaków.

– Klienci mówią, że „kwas lidzki” jest najsmaczniejszy. Smaczniejszy niż litewski. Kupuję go od Białorusinów, którzy przyjeżdżają tu handlować. Ale teraz jest ich już bardzo mało, nie tak jak kiedyś.

kvas
Na targu rolniczym w Białymstoku. Fot. MOST

„Mniej słuchajcie propagandy”

Mimo to postanawiamy poszukać Białorusinów. Z polecenia sprzedawcy kierujemy się w stronę „białoruskiego” rzędu stoisk. Łatwo się domyślić, że handlują tu „nasi ludzie” – polska mowa przeplata się z rosyjskimi i białoruskimi słowami. Na stoiskach – serki glazurowane, chipsy-plasterki i wino „Stara Kelia”, produkowane przez Mińską Fabrykę Win Musujących.

Starsza Polka wybiera maść – jak napisano, z jadem żmii. Obok jej towarzyszka przymierza bransoletki „z naturalnych kamieni” i zapisuje ich właściwości lecznicze, dyktowane przez sprzedawcę.

Nasze pytanie o kryzys ziemniaczany na Białorusi wywołuje falę dyskusji i dzieli sprzedawców na dwa obozy.

– O czym wy mówicie! Wejdźcie do każdego sklepu, ziemniaków jest pełno! – gestykuluje jedna ze sprzedawczyń. – Mniej tej propagandy słuchajcie. Wszystko u nas w porządku, nie ma żadnych problemów. Ziemniaki są – kosztują 1,5 dolara. Uspokójcie się.

Kobieta mówi, że mieszka w zapadłej wiosce, ale w miejscowym sklepie ziemniaki są zawsze dostępne.

rynek rolniczy
Na targu rolniczym w Białymstoku. Fot. MOST

Walentyna (imię zmienione) obserwuje w białoruskich sklepach zupełnie inny obraz. Białorusinka twierdzi, że jeśli w ogóle udaje jej się znaleźć ziemniaki, to są one złej jakości – bulwy są małe i obite.

– Kryzys. Bo wszystko wywożą ciężarówkami do Rosji – mówi z przekonaniem Walentyna.

Jednak kobietę martwi coś innego.

– Serki, kawior naturalny, kawior z szczupaka – pokazuje towary rozłożone na stoisku. – Tego wszystkiego nie można wwozić do Polski.

Wiele osób podróżuje teraz do Białegostoku przez Litwę, która jeszcze w 2024 roku wprowadziła surowe ograniczenia dotyczące przewozu żywności z Białorusi. Na liście zakazanych produktów znalazły się m.in. wyroby mleczne, mięsne i rybne.

Wydaje się jednak, że zakaz łatwo obejść. Słoiczki z czerwonym kawiorem stoją na stołach u wszystkich sprzedawców, którzy przyjechali handlować do Białegostoku.

rynek rolniczy
Na targu rolniczym w Białymstoku. Fot. MOST

„Mama chodzi po znajomych i szuka ziemniaków”

Po pożegnaniu się z białoruskimi sprzedawcami ruszamy dalej w poszukiwaniu dostawców ziemniaków. Jeden z handlarzy okazuje się mniej rozmowny niż poprzedni.

– A po co wam w ogóle te informacje? U nas wszystko w porządku. Wwozić ziemniaki na Białoruś? A po co? – odpowiada zirytowany Polak.

W tłumie dostrzegamy młodą parę. Chłopak niesie znany nam „kwas lidzki”. Okazuje się, że Ilja pochodzi z Białorusi, a Sofia z Ukrainy.

– Rozmawiałem ze znajomym i powiedział, że tam (na Białorusi – przyp. red. MOST) jest tylko egipskie [ziemniaki] po 5 rubli za kilogram. A mama jego kolegi chodzi po znajomych, dzwoni po wsiach i pyta, kto ma ziemniaki. A my tu na rynku kupiliśmy młode, umyte za 5 zł – opowiada Ilja.

Sofia dodaje, że na Ukrainie ogólnie zaczynają się niedobory żywności. Ale z ziemniakami nie ma problemu. W Polsce również nie zauważyli braku kartofli.

– Polskie ziemniaki różnią się od białoruskich. Kiedyś chciałem zrobić purée i tak się ubiło, że przypominało bezę. To przez to, że mają dużo skrobi. Nasze ziemniaki nie są aż tak skrobiowe – dzieli się spostrzeżeniami Ilja.

rynek rolniczy
Na targu rolniczym w Białymstoku. Fot. MOST

„Parę ton na eksport na pewno damy radę przygotować”

Kierujemy się do zadaszonej części targowiska. Tam całe palety ziemniaków – worek 15-kilogramowy kosztuje 35 zł.

Narzekamy, że kiedyś Białoruś była ziemniaczaną potęgą, a teraz chyba straciła ten tytuł.

– To znaczy, że teraz polskie ziemniaki są najlepsze. Parę ton na eksport na pewno damy radę przygotować. Przyjdź w poniedziałek z zaliczką – i ciężarówka z 32 paletami ziemniaków pojedzie na Białoruś. Stare, młode – jakie tylko chcesz – zapewnia sprzedawca.

rynek rolniczy
Na targu rolniczym w Białymstoku. Fot. MOST

 

Podobne artykuły