„Byłam w euforii, że mój głos zostanie policzony”. Zapytaliśmy Białorusinów z polskim obywatelstwem, na kogo zagłosują w wyborach prezydenckich

„Byłam w euforii, że mój głos zostanie policzony”. Zapytaliśmy Białorusinów z polskim obywatelstwem, na kogo zagłosują w wyborach prezydenckich

Zdjęcie ma charakter ilustracyjny. Źródło: Facebook Miasta Białystok

Ruslan Kulevich
Ruslan Kulevich

13 maja 2025, 13:07

18 maja w Polsce odbędzie się pierwsza tura wyborów prezydenckich. Dla wielu osób pochodzących z Białorusi, które uzyskały polskie obywatelstwo, to szansa, by realnie wpłynąć na to, kto zostanie głową państwa. Dla niektórych będzie to pierwszy raz w życiu, gdy ich głos zostanie naprawdę policzony. MOST zapytał emigrantów z Białorusi posiadających polskie obywatelstwo, na kogo planują głosować, dlaczego i co dla nich znaczy prawo wyboru prezydenta.

Imiona rozmówców zostały zmienione.

„Umiarkowany wybór w spolaryzowanym kraju to już coś”

Dla Eugenia będą to pierwsze wybory w Polsce — do parlamentarnych w październiku 2023 roku nie zdążył jeszcze uzyskać obywatelstwa. Gdyby jednak mógł wtedy głosować, najpewniej poparłby nacjonalistyczną Konfederację.

– Mówili ostro, bezpośrednio, obiecywali zmiany. Ale od tamtego czasu wiele się zmieniło. Sprawdziłem, kto wcześniej był w Konfederacji, jak się teraz podzielili. Ale tak naprawdę – czy to [Sławomir] Mentzen, czy [Grzegorz] Braun – to prawie żadna różnica.

W wyborach prezydenckich Eugenij zamierza oddać głos na Rafała Trzaskowskiego, kandydata Koalicji Obywatelskiej. Uważa ten wybór za nieidealny, ale „podyktowany sytuacją”.

– Trzeba patrzeć na to, co zrobi, a nie co obiecuje. Coraz mniej zwracam uwagę na słowa – mówi Eugenij. – Ale ogólnie to wybór umiarkowany, a w kraju tak spolaryzowanym to już coś.

Decyzja nie przyszła mu łatwo. Jak mówi, wahał się między trzema kandydatami. Zwracał uwagę na ich stosunek do Ukrainy, retorykę wobec kobiet i praw obywatelskich. Konfederaci odpadli od razu – „zbyt dużo agresji i populizmu”.

„Kraj ma nadzieję, że KO przejmie pełną władzę”

Nikita ostatnie pół roku spędził w Dubaju i – jak mówi – trochę „odciął się od rzeczywistości” i przestał śledzić wydarzenia w Polsce. Określa się jako centrysta i nie akceptuje radykalnych idei – ani z lewej, ani z prawej strony.

– Moim zdaniem najłatwiej zagłosować na Trzaskowskiego, po prostu dlatego, że jest faworytem tych wyborów prezydenckich i wydaje się umiarkowanie lewicowy. Tym bardziej, że cały kraj liczy na to, że KO (Koalicja Obywatelska) przejmie pełną władzę.

„Twój głos zostanie policzony — po raz pierwszy w życiu, po 39 latach”

Wasilij uzyskał polskie obywatelstwo niecały rok temu. Mówi, że nigdy specjalnie nie interesował się polityką w Polsce.

– Bardziej interesowałoby mnie głosowanie w wyborach lokalnych, bo one faktycznie coś zmieniają. Na przykład w mojej wsi. Ale wtedy nie miałem jeszcze paszportu i nie mogłem głosować.

Na wybory prezydenckie postanowił pójść z czystej ciekawości. Imponuje mu, że jego głos zostanie policzony.

– W końcu na Białorusi głosy się nie liczą, a tutaj jest odwrotnie. Sama świadomość, że zagłosujesz i ten głos zostanie uwzględniony – po raz pierwszy w twoim życiu, po 39 latach – to przyciąga.

Początkowo Wasilij chciał poprzeć Szymona Hołownię, lidera Polski 2050 i marszałka Sejmu. Zwracał uwagę m.in. na jego białostockie korzenie, białoruskie pochodzenie i dziennikarską przeszłość.

– Ale potem zobaczyłem jego wystąpienia, jak zachowuje się jako marszałek Sejmu, i coś mi nie pasowało. Teatralność, emocje – byłem, szczerze mówiąc, rozczarowany.

Zainteresowanie wyborami wróciło, gdy dziennikarz i przedsiębiorca Krzysztof Stanowski, twórca Kanału Zero, ogłosił start w wyborach.

– On też jest niestandardowy, ale przynajmniej szczerze powiedział, że nie trzeba na niego głosować. To właśnie na niego oddam głos w pierwszej turze.

„To samo co PiS, tylko na opak”

Zdaniem Wasilija kandydatom w tych wyborach brakuje rozpoznawalności – szczególnie nowym twarzom, o których mało kto słyszał. Wybory przypominają mu kampanię z 2010 roku na Białorusi – wtedy startowało wielu ciekawych kandydatów alternatywnych, ale żaden z nich nie osiągnął dobrego wyniku.

Wśród kandydatów Wasilij wyróżnia Joannę Senyszyn, ekonomistkę i profesor Uniwersytetu Gdańskiego. Uważa ją za najrozsądniejszą i najbardziej doświadczoną, ale zaznacza, że ma niewielkie szanse z powodu wieku i poglądów lewicowych. Współprzewodniczący partii Razem Adrian Zandberg – jego zdaniem – sprawia wrażenie człowieka, który „zawsze wie lepiej”.

W drugiej turze Wasilij planuje śledzić debaty. Sam skłania się ku prawej stronie – z powodu rozczarowania działaniami obecnej koalicji rządzącej. Przypomina, jak po przejęciu władzy w 2023 roku zaczęto rozliczać przeciwników politycznych i przeprowadzać czystki w strukturach państwowych i mediach.

– I teraz mamy to samo co PiS, tylko na opak – podsumowuje.

„Przez kilka dni byłam w euforii, że mój głos zostanie policzony”

Anna mieszka w Polsce już ponad pięć lat. To będą jej drugie wybory. Uważnie śledzi politykę, bo – jak mówi – ma ona bezpośredni wpływ na jej prawa i prawa innych kobiet.

– Moje pierwsze wybory tutaj były dla mnie niesamowitym przeżyciem, przez kilka dni byłam w euforii, że mój głos zostanie policzony i że mogę coś zmienić. Podczas ostatnich wyborów na Białorusi nie udało mi się zagłosować – nie wpuszczono mnie do lokalu wyborczego przy ambasadzie.

Teraz Anna już wie, na kogo odda głos.

– Zagłosuję na Rafała Trzaskowskiego, bo jego poglądy są mi najbliższe. Doceniam to, co już robi w polityce i że nie obiecuje rzeczy nierealnych.

Decyzję podejmowała nie tylko na podstawie artykułów – rozmawiała też z właścicielką mieszkania, które wynajmuje, z koleżankami z pracy i znajomymi. Te rozmowy pomogły jej zrozumieć różne perspektywy.

– Nikt z nich nie naciska, na kogo głosować – po prostu spokojnie tłumaczą, dlaczego wybierają tak, a nie inaczej.

Przeczytał programy – wybrał Nawrockiego

Anatol mieszka w Polsce od sześciu lat, a polskie obywatelstwo ma od trzech. Głosował już dwa razy: w wyborach samorządowych i parlamentarnych. Tym razem zamierza zagłosować na Karola Nawrockiego – kandydata wspieranego przez Prawo i Sprawiedliwość.

– W wyborach do parlamentu głosowałem na Konfederację. Ale teraz jednak zdecydowałem się na PiS, bo widzę, że coś osiągnęli.

Anatol mówi, że zapoznał się z programami kandydatów i wie, że wiele z obietnic może nie zostać spełnionych. Ale to Nawrocki jest mu najbliższy.

– Po pierwsze, zwiększono świadczenie na dziecko (to akurat stało się już za nowego rządu – przyp. MOST). Mam jeszcze dziecko w wieku 16 lat, więc dostaję to podwyższone świadczenie. Oczywiście ceny wzrosły. Ale to nie wina PiS, tylko wojny. Wszystko generalnie podrożało.

Mentzen jako alternatywa dla systemu

Paweł przedstawił się jako Polak z pochodzenia.

– W wyborach prezydenckich oddam głos na Sławomira Mentzena. Bo to jedyny z głównych kandydatów, który nie jest powiązany z układem POPiS – tłumaczy.

Decyzję podjął szybko. Jego zdaniem Rafał Trzaskowski to skompromitowany polityk, który zmienia poglądy zależnie od koniunktury. A Karol Nawrocki – jak uważa – nie ma żadnego doświadczenia politycznego.

Pawełowi odpowiada program Mentzena: silna armia, dobrze chronione granice i proste, umiarkowane podatki.

Podkreśla, że w Polsce trudno dziś zdobyć obiektywne informacje o kandydatach – z powodu silnego wpływu partii politycznych na media.

– W takiej sytuacji trzeba samemu analizować, porównywać źródła, czytać programy, oglądać wystąpienia w telewizji i debaty.

Podobne artykuły