„To miasto jest tak blisko, a jednak tak daleko”. Polski student szukał informacji o pradziadku – i pokochał Grodno, którego nigdy nie odwiedził

Jakub Rafałowski / MOST
Jakub Rafalowski nigdy nie poznał swojego pradziadka Władysława, który w latach 30. XX wieku służył w Grodnie. Jego historia skłoniła jednak młodego mężczyznę do zgłębiania dziejów jednostki wojskowej, w której służył jego przodek, oraz historii miasta, które znajduje się zaledwie 75 kilometrów od Białegostoku, gdzie mieszka Jakub. Dziś studiuje historię i pomaga innym Polakom odnajdywać informacje o ich krewnych, którzy w okresie międzywojennym służyli w Grodnie. Wraz z innymi pasjonatami stworzył grupę na Facebooku „Garnizon Grodno”, która zgromadziła już ponad 800 członków.
Zainteresowanie historią Grodna pojawiło się u Jakuba ponad pięć lat temu, gdy przeglądał rodzinne fotografie. Trafił wtedy na zdjęcie pradziadka w mundurze wojskowym. Nazywał się Władysław Zaborowski. Na zdjęciu nie było podpisu, ale dziadek opowiedział, że jego ojciec służył w Grodnie. Tak narodziło się zainteresowanie Jakuba tym miastem.
Pradziadek, który służył w Grodnie
Władysław Zaborowski urodził się 4 września 1911 roku w Łucku na Wołyniu. Kiedy miał dwa lata, jego rodzina przeniosła się do Białegostoku. Jakub nie zna powodów tej przeprowadzki.
Wkrótce wybuchła I wojna światowa. Rodzina, w tym mały Władek, jak go wówczas nazywano, została ewakuowana do Irkucka. Do Białegostoku wrócili dopiero w latach 20., po odrodzeniu państwa polskiego.
— W 1933 roku pradziadek trafił do Grodna. W tym mieście odbywał służbę wojskową w 76. Lidzkim Pułku Piechoty. Dzięki informacjom uzyskanym z Centralnego Archiwum Wojskowego wiem, że służył tam od 5 kwietnia 1933 roku do 17 września 1934 roku. Niestety nie znam opinii pradziadka o Grodnie, ale prawdopodobnie była pozytywna. Wiem, że Władysław chodził na mecze piłkarskie w Grodnie i kibicował lokalnemu WKS – Wojskowemu Klubowi Sportowemu.

Po zakończeniu służby wojskowej Władysław wrócił do Białegostoku i pracował jako zdun. W 1939 roku, gdy wybuchła II wojna światowa, został zmobilizowany, ale nie do Grodna. Prawdopodobnie trafił do Lidy, gdzie bronił lotniska wojskowego. Pradziadek Jakuba był dobrym strzelcem – taki wniosek młody mężczyzna wyciągnął, badając dokumenty.
— Kiedy 17 września Sowieci zaatakowali Polskę, oddział Władysława został rozwiązany, a żołnierze mieli wrócić do domów. Pradziadek wraz z grupą kilku osób zmierzał w stronę Białegostoku. Był jedyną osobą w tej grupie, która dobrze znała teren. Towarzyszyli mu ludzie z Lublina, Warszawy i Poznania. Nocami przemieszczali się przez lasy, aby uniknąć wykrycia.
Po powrocie do Białegostoku Władysław spalił wszystkie swoje wojskowe dokumenty, obawiając się władzy sowieckiej, która już zajęła miasto. W 1940 roku został jednak zatrzymany przez sowieckich żołnierzy i wywieziony do obozu dla jeńców wojennych.
— Na szczęście zwykły szeregowiec nie wzbudzał zainteresowania Sowietów. Wkrótce Władysława wypuszczono i wrócił do Białegostoku. Pracował jako zdun, w PKP i białostockich „uchwytach”. Zmarł w 1972 roku. Nigdy go nie poznałem, a historię pradziadka znam jedynie z opowieści jego syna – mojego dziadka.
Połączyli siły i stworzyli grupę
Zainteresowanie służbą wojskową pradziadka skłoniło Jakuba do poszukiwania większej ilości informacji. Na różnych forach zaczął korespondować z ludźmi, którzy mieli podobne historie związane z Grodnem.
— Zawsze interesowałem się historią. Fakt, że mój przodek był żołnierzem i brał udział w wojnie, jeszcze bardziej mnie motywował do badań. W rodzinnym albumie znalazłem zdjęcie pradziadka w mundurze i wtedy zacząłem szukać więcej informacji o Grodnie w internecie. Zacząłem też szczegółowo przeglądać wojskowe fotografie z przedwojennego Grodna w nadziei, że znajdę na nich swojego przodka. Dzięki ludziom z jednej z tematycznych grup na Facebooku dowiedziałem się, że odznaka na zdjęciu Władysława to symbol 76. Pułku Piechoty. Początkowo zależało mi na znalezieniu pradziadka na innych zdjęciach lub informacji o nim, ale z czasem moje zainteresowanie przekształciło się w ogólne badania nad pułkiem, garnizonem grodzieńskim i samym miastem.
W jednej z tematycznych grup na Facebooku Jakub poznał osoby, które również interesowały się historią Garnizonu Grodno. Wspólnie podjęli decyzję o założeniu grupy „Garnizon Grodno”, która miałaby być miejscem dialogu, wymiany wiedzy i współpracy na rzecz zachowania pamięci o polskich żołnierzach służących w Grodnie w okresie międzywojennym.
— W lutym 2020 roku razem z Michałem Mardeuszem i dr Agnieszką Jędrzejewską założyliśmy grupę. Niedawno obchodziliśmy jej pięcioletnią rocznicę. W tym czasie grupa bardzo się rozwinęła i obecnie liczy ponad 800 członków. W naszej grupie są zarówno historycy zajmujący się badaniem i opisywaniem historii z naukowego punktu widzenia, jak i pasjonaci, kolekcjonerzy oraz przede wszystkim potomkowie osób, które służyły w Grodnie i szukają pomocy w swoich genealogicznych badaniach.

W ciągu czterech lat członkom grupy udało się ożywić dyskusję o historii grodzieńskiego garnizonu, przywrócić pamięć o jednym z majorów 81. Pułku Piechoty oraz wspólnie uporządkować jego nagrobek. Dodatkowo pomogliśmy kilku osobom znaleźć informacje o ich przodkach.
— Wszyscy sobie nawzajem pomagamy, dzieląc się informacjami i fotografiami. Sam pomogłem już trzem członkom grupy, a kolejne kilka osób czeka na informacje. Pewna kobieta otrzymała od administratora grupy fotografię, na której rozpoznała swojego pradziadka. Grupa tworzy również swoistą bazę danych, ponieważ wiele osób dzieli się biografiami konkretnych postaci historycznych, pisze własne artykuły lub udostępnia teksty znalezione w przedwojennej prasie.

Praca licencjacka o 76 pułku piechoty z Grodna
Grupa uświadomiła Jakubowi, że wielu Polaków ma przodków, którzy służyli w okresie międzywojennym w Grodnie. Jak się okazało, wiele z tych historii jest podobnych do jego własnej — potomkowie często niemal nic nie wiedzą o okresie służby swoich krewnych.
— Obecnie często sam identyfikuję fotografie i potrafię określić, czy zostały wykonane w Grodnie, czy nie. Moja wiedza pozwala mi na to. Od trzech lat prowadzę również badania naukowe z wykorzystaniem cyfrowych bibliotek, w których przeglądam przedwojenne gazety z Grodna. Szukam zapisów związanych z wojskiem, relacjami między żołnierzami, a także analizuję fotografie z prywatnych kolekcji. Niedawno zacząłem także badania w Centralnym Archiwum Wojskowym, gdzie znajduje się wiele dokumentów poświęconych jednostkom wojskowym i Garnizonowi Grodno. W rozkazach dziennych 76. Pułku Piechoty znalazłem szczegóły dotyczące służby mojego pradziadka, zapisy o jego wynikach w zawodach strzeleckich, awansie na starszego strzelca oraz przyznaniu prawa do noszenia odznaki pamiątkowej. To również pomogło mi określić datowanie zdjęcia mojego pradziadka, które zostało wykonane na ulicach Grodna. W 2024 roku napisałem pracę licencjacką o 76. Pułku Piechoty w życiu Grodna i regionu. W niedalekiej przyszłości wyniki moich badań trafią do jednego z czasopism naukowych, gdyż temat ten jest nadal mocno zapomniany i niewystarczająco ukazany w historiografii, co warto zmienić, patrząc choćby na zainteresowanie wśród członków grupy.
Zaczął kolekcjonować pamiątki
Jakub zaczął także zbierać przedmioty i dokumenty związane z historią wojskową Grodna, a w szczególności z historią 76. Pułku Piechoty, w którym służył jego pradziadek.
— Zbieranie pamiątek rozpocząłem mniej więcej w momencie założenia grupy, czyli w 2020 r. Kupuję fotografie przez internet, na targach antyków, a także od znajomych kolekcjonerów, którzy już wiedzą czego szukam. W mojej kolekcji znajdują się zdjęcia grodzieńskich żołnierzy, książka z pieczęcią jednego z dowódców 76. Pułku Piechoty, książeczka wojskowa żołnierza, który odbywał szkolenie w tej jednostce. Ostatnio zdobyłem również jednodniówkę, markę kredytową z kasyna podoficerskiego, czy dyplom strzelecki, wydany przez komendanta Przysposobienia Wojskowego 76. Pułku Piechoty. W 2024 roku, podczas nocy muzeów, udało mi się zorganizować wystawę o grodzieńskim garnizonie w muzeum stowarzyszenia „Grupa Wschód”, gdzie miałem przyjemność opowiadać o tym zagadnieniu kilkuset osobom.
Oprócz samych przedmiotów interesują mnie także relacje ustne i pisane o służbie żołnierzy garnizonu grodzieńskiego, w którym bardzo licznie występowali białostoczanie i mieszkańcy innych sąsiednich wsi i miasteczek.

„Mam wrażenie, że byłem tam duchowo”
Historia pradziadka sprawiła, że Jakub poczuł się związany z Grodnem, choć nigdy tam nie był. Mieszka i studiuje w Białymstoku, 75 kilometrów od miasta, w którym służył jego przodek. Kilkakrotnie planował wyjazd, ale za każdym razem musiał go odłożyć.
„To miasto jest tak blisko, a jednak tak daleko” — mówi Jakub z nutą zdziwienia. Jednak nie rezygnuje z marzenia, aby pewnego dnia pojechać na Białoruś.
— Wcześniej Grodno mnie nie interesowało, nie wiedziałem, że jestem z nim związany. Rodzice kilka razy chcieli tam pojechać, bo sami nigdy nie byli, ale nigdy się nie zdecydowali. Kiedy osiągnąłem pełnoletność i mogłem pojechać sam, wybuchła pandemia, później protesty na Białorusi, a następnie napięta sytuacja na granicy. Wszystko to sprawiło, że moja podróż stała się niemożliwa. Choć nigdy nie byłem w Grodnie, mam wrażenie, że byłem tam duchowo. Wiem już dużo o tym mieście z okresu służby mojego pradziadka. Regularnie przeglądam grodzieńską prasę z całego okresu międzywojennego i wiem, jak funkcjonowało to miasto, co nadawało rytm życiu mieszkańców Grodna i jakie były główne wydarzenia tamtych czasów. Moim marzeniem jest pojechać do Grodna i zobaczyć na własne oczy koszary, w których stacjonował pradziadek, przejść się ulicą Orzeszkowej, gdzie zrobiono jedyne zachowane zdjęcie z rodzinnego archiwum, a także zobaczyć stadion, na którym grał lokalny WKS.