Białorusini świętowali rocznicę w Polsce i zgubili pierścionek. Szukał go cały Instagram, a pomógł Polak, który „słyszy”, jak brzmi złoto

Poszukiwania pierścionka. Zdjęcie z archiwum Anny
Anna i Artiom – para Białorusinów mieszkających od czterech lat w Białymstoku – postanowili uczcić dziesiątą rocznicę swojego poznania. Romantyczny plan został jednak zakłócony: podczas spaceru Anna zgubiła złoty pierścionek. Przeszukali park, wypożyczyli wykrywacz metalu, przeglądali ogłoszenia – bez skutku. Aż do czasu, gdy na pomoc przyszedł Polak, który lubi wywoływać uśmiech na twarzach innych. Anna opowiedziała MOST, jak wszystko się potoczyło.
Anna i Artiom są razem od czasów nastoletnich – dziś mają po 25 lat. Jak przyznaje dziewczyna, przeszli przez różne kryzysy, ale przetrwali trudności. Symbolem ich relacji stał się pierścionek z białego złota z diamentem, który Anna dostała półtora roku temu.
Rocznica związku zbiegła się z urodzinami mamy Artioma. Młodzi wybrali się do parku, by nagrać życzenia w pięknej scenerii – na tle powalonego drzewa. Anna usiadła na nim, a gdy wstawała i otrzepywała ubranie, pierścionek spadł z palca i zniknął w trawie.

„Pikało przy każdym kwiatku”
Zaczęli szukać – najpierw na oko, potem testując, jak daleko może odlecieć podobny przedmiot, upuszczając kolczyk. Wciąż bez rezultatu. Wieczorem zdecydowali się wypożyczyć wykrywacz metalu. O sytuacji opowiedzieli na Instagramie. Wiele osób okazało wsparcie.
– Mąż zdążył dosłownie 20 minut przed zamknięciem i wypożyczył go na dobę. Przez ponad godzinę chodziliśmy po parku. Ale to nie wygląda jak w filmach – trzeba wiedzieć, jak z tego korzystać – mówi Anna.
W parku często gromadzi się młodzież, więc w trawie było mnóstwo kapsli po piwie. Wykrywacz reagował na każdy z nich. Po dłuższych poszukiwaniach zadeptali nie tylko śmieci, ale i sam pierścionek.
– Pikało dosłownie przy każdym kwiatku. Najpierw kopaliśmy w każdym miejscu, później już tylko tam, gdzie dźwięk był wyraźniejszy. Byliśmy głodni, dzieci też – postanowiliśmy wrócić następnego dnia bez nich.
Znaleźli pierścionek – ale nie ten
Kolejny dzień znów nie przyniósł efektu. Wtedy zmienili taktykę – zaczęli przeszukiwać ogłoszenia w grupach miejskich na Facebooku. Pojawiła się nadzieja: ktoś napisał, że znalazł pierścionek. Anna opisała szczegóły zagubienia, ale okazało się, że chodzi o inne miejsce i inny pierścionek.
Postanowiła więc sama dodać ogłoszenie – tym razem o zgubie. Choć pierścionka nikt nie odnalazł, internauci masowo okazywali wsparcie. Jedni wierzyli, że pierścionek się odnajdzie, inni żartowali, że to znak, by zacząć wszystko od nowa – „z czystym pierścionkiem”. Pojawiły się też głosy, że biżuterię mogła zabrać sroka albo kret.

To już szóste uratowane pierścionki
W końcu na ogłoszenie Anny odpowiedział Paweł – białostoczanin, który hobbystycznie pomaga ludziom znajdować zguby. Zaproponował wspólne poszukiwania. Anna od razu uprzedziła, że już próbowali i nic nie wyszło.
Paweł wyjaśnił, że wykrywacze metalu są różne, wymagają odpowiednich ustawień i doświadczenia. Spotkali się na miejscu.
– On od razu wiedział, co pika. Mówił: „To na pewno kapsel”. Dalej: „Nie, to monetka. Złoto tak nie pika”.
W pewnym momencie dźwięk się zmienił. Paweł nie był pewien, ale postanowili spróbować. Wykopali mały dołek – i tam leżał pierścionek.
– Zalały mnie emocje. Uściskałam go mocno – opowiada Anna.
Pomoc Pawła była całkowicie bezinteresowna. Jak powiedział, robi to właśnie dla takich momentów.
– To już szóste pierścionek, który pomógł odnaleźć – podsumowuje.
