„Mapy nie pomogą”. Białorusince objętej ochroną międzynarodową udało się uniknąć ekstradycji z Armenii i wrócić do Polski

Zdjęcie ma charakter ilustracyjny. Źródło: Vitaliy Mitrofanenko / Pexels.com (fragment)
Ilona (imię zmienione), obywatelka Białorusi, uzyskała w Polsce ochronę międzynarodową jeszcze jako osoba niepełnoletnia. Niedawno postanowiła polecieć do Armenii, jednak została zatrzymana już na granicy — podczas kontroli paszportowej. Okazało się, że została objęta międzypaństwowym listem gończym wystawionym przez Białoruś w ramach współpracy państw WNP. Grupie prawników udało się doprowadzić do tego, że dziewczyna mogła opuścić Armenię i wrócić do Polski — ale zajęło to ponad miesiąc. O całej sprawie opowiedziała MOST prawniczka Anna Matsiyeuskaya z kancelarii WKB Lawyers i inicjatywy Partyzanka.
Zaangażowani politycznie byli rodzice Ilony — ona sama była wówczas jeszcze dzieckiem. O tym, że również wobec niej mogą być wysuwane jakiekolwiek zarzuty, nie wiedziała. Przed wyjazdem do Armenii skonsultowała się z czterema osobami przedstawiającymi się jako prawnicy — wszyscy zapewniali, że podróż będzie dla niej bezpieczna. W Armenii Ilona planowała spotkać się z bliskimi i znajomymi.
Na lotnisku została zatrzymana. Władze Armenii rozpoczęły wobec niej procedurę ekstradycyjną. O tym, czy zostanie wydana Białorusi, miał zadecydować sąd.
Jak podkreśla Anna Matsiyeuskaya, postępowanie ekstradycyjne formalnie nadal trwa. Jednak międzynarodowej grupie prawników udało się doprowadzić do zniesienia zakazu opuszczania Armenii. Dzięki temu Ilona mogła wrócić do Polski. Na miejscu otrzymała pomoc od Komitetu Helsińskiego, a koordynacją działań zajmowali się rosyjscy aktywiści z organizacji „Ковчег”.
Powrót dziewczyny do Polski udało się zorganizować w ciągu miesiąca i jednego dnia. Według Matsiyeuskiej to bardzo szybki rezultat — spodziewała się, że sprawa potrwa co najmniej trzy miesiące.
Uważnie planuj podróże i nie publikuj lokalizacji
Wielu Białorusinów, którzy z powodów bezpieczeństwa nie mogą wrócić do kraju, spotyka się z rodziną i przyjaciółmi w krajach bezwizowych lub częściowo bezwizowych. Najczęstsze kierunki to Armenia, Gruzja, Turcja, Egipt. Zdaniem Matsiyeuskiej nie można traktować tych państw jako w pełni bezpiecznych.
— Chcę jeszcze raz podkreślić, że osoby zagrożone represjami politycznymi powinny z najwyższą ostrożnością planować swoje wyjazdy. Żadne listy ani mapy nie zagwarantują wam bezpieczeństwa. Dziewczyna przyznała zresztą, że zaufała żółtemu kolorowi Armenii na stronie pashpart.org — a przecież żółty to nie czerwony, prawda? Nadal uważam, że nie istnieje żadna uniwersalna i w pełni wiarygodna mapa ryzyka — napisała prawniczka.
Jak zaznacza, brak zatrzymania na wjeździe do kraju nie oznacza, że nie pojawią się problemy przy wyjeździe. Dlatego zaleca, by osoby, które mimo ryzyka decydują się na podróż i wjeżdżają bez problemu, nie publikowały w internecie żadnych informacji, zdjęć ani nagrań, które mogłyby potwierdzić ich obecność w danym kraju. Jeśli służby bezpieczeństwa Białorusi śledzą daną osobę, mogą bardzo szybko wysłać zapytanie do państwa, w którym przebywa, lub wpisać ją do listy poszukiwanych.
Zamiast spotkań rodzinnych w krajach trzecich, Matsiyeuskaya zachęca Białorusinów objętych ochroną w Polsce do korzystania z gościnnych wiz rodzinnych dla bliskich. Mimo pewnych przypadków odmowy, takie wizy nadal są wydawane.