Zaproponował odebranie polskiej wizy córce generała i został „terrorystą”. Historia Białorusina skazanego za komentarz w internecie

Zaproponował odebranie polskiej wizy córce generała i został „terrorystą”. Historia Białorusina skazanego za komentarz w internecie

Andrzej Awsijewicz. Fot. MOST

Ruslan Kulevich
Ruslan Kulevich

8 maja 2025, 19:56

Andrzej Awsijewicz spędził trzy i pół roku w białoruskim więzieniu za komentarze w mediach społecznościowych. Został wpisany na listę „terrorystów”. Jest przekonany, że padł ofiarą zemsty generała, którego córce zaproponował odebranie polskiej wizy. Po wyjściu na wolność wyemigrował do Polski i opowiedział swoją historię.

Andrzej pochodzi z Grodna. Jego ojciec przez wiele lat był księdzem w miejscowej cerkwi. Ze względu na problemy zdrowotne musiał jednak wcześniej przejść na emeryturę. Andrej został jego opiekunem i uczył się modelowania 3D.

W czasie protestów na Białorusi w 2020 roku Andrzej zamieścił w mediach społecznościowych komentarz pod informacją o córce jednego z generałów zaangażowanych w represje: „Córkę generała trzeba pozbawić polskiej wizy”. Ten komentarz zaważył na jego losie.

— Człowiek, który prześladuje innych, który mówi, że Europa to wróg, że tam jest źle, krzyczy o patriotyzmie — a jego własna córka mieszka w Polsce. To hipokryzja. Zasugerowałem, żeby odebrać jej wizę. Skoro Białoruś jest taka wspaniała, niech tam studiuje — tłumaczy swoją wypowiedź Andrzej.

W maju 2021 roku do mieszkania Andrzeja zapukali funkcjonariusze milicji. Powodem zatrzymania były jego komentarze w internecie.

— Napisałem dwa komentarze. Zostałem za nie skazany: za obrazę funkcjonariusza publicznego i za podżeganie do nienawiści społecznej. Za to drugie wpisano mnie na listę terrorystów. Nieoficjalnie jednak chodziło o zemstę generała z Mińska — mówi białorusin.

O „zleceniu z góry” poinformowali go sami milicjanci, kiedy pokazywali mu akta sprawy.

— Powiedzieli: „Pamiętasz ten komentarz? Gdyby nie on, w ogóle byśmy cię nie szukali” — wspomina Andrzej.

Komentarz, za który został skazany, szybko usunął, ale w systemach białoruskich służb i tak pozostał.

Po latach spędzonych w więzieniu Andrzej mówi, że dziś patrzy na sprawę inaczej. 

— Uważam, że dzieci nie powinny odpowiadać za czyny rodziców. Wtedy to był impuls, złość.

Został uznany za terrorystę

Przed procesem Andrzej spędził prawie dziewięć miesięcy w areszcie śledczym w Grodnie. Sąd uznał go za winnego z artykułu 369 (znieważenie funkcjonariusza publicznego) oraz artykułu 130 (podżeganie do nienawiści na tle rasowym, narodowościowym, religijnym lub społecznym). Został skazany na trzy i pół roku kolonii karnej o zwykłym rygorze. Karę odbywał w kolonii karnej nr 15 w Mohylewie.

28 czerwca 2022 roku białoruski KGB wpisał Andrzeja na listę osób zaangażowanych w działalność terrorystyczną. Trafił też na listę obywateli Białorusi uznanych za osoby prowadzące działalność ekstremistyczną.

Andrzej wyszedł na wolność w czerwcu 2024 roku. Przez pięć miesięcy przebywał w rodzinnym Grodnie i starał się o wizę do Polski. Obecnie uzyskanie takiej wizy na Białorusi jest bardzo trudne. Gdy tylko ją otrzymał, natychmiast wyjechał na emigrację do Polski. Tutaj złożył wniosek o ochronę międzynarodową.

Po wyjściu na wolność

W jego wspomnieniach białoruska kolonia karna przypomina niemal obóz koncentracyjny: — W drodze na przemysłową część kolonii brakuje tylko napisu na bramie „Arbeit macht frei”, jak w nazistowskich obozach — mówi Andrzej.

— Nawet po wyjściu na wolność nie dają ci spokoju. Były więzień polityczny nie ma szans na normalne życie na Białorusi. Nie może znaleźć pracy, cały czas znajduje się pod nadzorem milicji i w każdej chwili może zostać ponownie zatrzymany na podstawie sfabrykowanych zarzutów. Dlatego wyjechałem do Polski.

Andrzej chce studiować modelowanie 3D — jeszcze przed aresztowaniem próbował uczyć się odpowiednich programów.

Sytuacja na Białorusi

Na dzień 7 maja 2025 roku na Białorusi za więźniów politycznych uznaje się 1187 osób. Blogerzy, przedsiębiorcy, aktywiści sztabów kandydatów na prezydenta, uczestnicy protestów — przebywają w aresztach i koloniach karnych, z dala od rodzin, tylko dlatego, że odważyli się skorzystać ze swoich praw: prawa do udziału w pokojowych zgromadzeniach, do wyrażania opinii i do uczestnictwa w życiu politycznym kraju. Większość z nich została objęta politycznie motywowanymi postępowaniami karnymi w związku z wydarzeniami, które miały miejsce w czasie i po kampanii prezydenckiej na Białorusi w 2020 roku.

Podobne artykuły