12-letnia Białorusinka nie została wpuszczona na pokład samolotu z polskim dokumentem podróży. Po pół roku rodzina wywalczyła odszkodowanie

12-letnia Białorusinka nie została wpuszczona na pokład samolotu z polskim dokumentem podróży. Po pół roku rodzina wywalczyła odszkodowanie

Zdjęcie ma charakter ilustracyjny. Źródło: Gleb Dolskiy / Pexels.com

MOST
MOST

23 maja 2025, 10:13

Julia razem z mężem i dwójką dzieci planowała wakacje w Hiszpanii. Mieli wylecieć z lotniska w Poznaniu. Jednak w ostatniej chwili 12-letnia córka Białorusinki nie została wpuszczona na pokład: nie miała paszportu, a polski dokument podróży cudzoziemca. Kobieta postanowiła ubiegać się o odszkodowanie od linii lotniczych — i udało jej się. Jak tego dokonała, opowiedziała MOST.

„Było mi niesamowicie żal dziecka”

Te wakacje nie doszły do skutku jeszcze w maju 2024 roku. Julia wspomina, że dzieci szczególnie czekały na ten wyjazd: z powodu pracy ojca rzadko mają okazję spędzać czas razem.

Paszport białoruski 12-letniej córki Julii dawno już stracił ważność. Ze względów bezpieczeństwa rodzina nie mogła pojechać do Białorusi po nowy dokument, dlatego dziewczynce wyrobiono polski dokument podróży cudzoziemca — tymczasowy zamiennik paszportu narodowego. Dokument ten dotychczas nie przeszkadzał w podróżach — rodzina już trzy razy leciała za granicę, w tym w kwietniu 2024 roku. Co prawda z lotniska we Wrocławiu — taki lot wychodził taniej.

Tym razem Białorusini zarezerwowali lot z Poznania, sądząc, że wszystko będzie w porządku. Ale podczas wejścia na pokład, gdy Julia z młodszym dzieckiem była już w samolocie, pracownicy linii lotniczej odmówili przepuszczenia dziewczynki.

— Powiedziano, że ten dokument (polski dokument podróży cudzoziemca — przyp. red. MOST) nie potwierdza tożsamości i nie można na jego podstawie podróżować — wspomina Julia.

Z córką był w tym momencie mąż kobiety. Zadzwonił do niej i przekazał słuchawkę pracowniczce. Z wykształcenia Julia jest prawniczką, więc próbowała wytłumaczyć sytuację z punktu widzenia prawa.

Dziewczynka miała kartę stałego pobytu, a więc nie potrzebowała wizy do Hiszpanii. Dokument podróży był więc wystarczający do odbycia podróży.

— Ale oni się uparli: „Nie — i koniec!” Ostatecznie nie zostali wpuszczeni, mąż z córką musieli zostać — mówi kobieta. — Było mi niesamowicie żal dziecka: bardzo czekała na wyjazd z tatą. Młodszy też czekał — płakał w samolocie: „Chcę do taty”.

„Napisałam reklamację sama, jak umiałam”

Julia podzieliła się swoją historią z polskimi kolegami prawnikami.

— Powiedzieli, że lotnisko w Poznaniu to jedno z najbardziej czepialskich, że mają tam jakąś swoją politykę i że właśnie z Poznania pochodzi wiele podobnych historii — opowiada kobieta.

Julia postanowiła nie zostawiać sprawy i walczyć o sprawiedliwość. Telefony na infolinię linii lotniczych Ryanair i e-maile pozostały bez odpowiedzi. Julia zwróciła się do Centrum Solidarności z Białorusią, ale tam również nie było gotowego rozwiązania.

— W końcu usiadłam i napisałam reklamację sama, jak umiałam. Punkt po punkcie opisałam sytuację i na końcu dodałam sumę kosztów poniesionych na zakup biletów w obie strony. Wyszło około 1500 złotych — mówi Białorusinka. — Kolega z pracy podpowiedział, jak wysłać [reklamację] do Ryanaira.

„Mało wierzyłam w powodzenie tej sprawy”

Odpowiedź Julia otrzymała dopiero po pięciu miesiącach. W piśmie linia lotnicza poprosiła o przesłanie skanu polskiego dokumentu podróży jej córki. Białorusinka spełniła prośbę i na wszelki wypadek załączyła jeszcze jeden dokument.

— Przypomniałam sobie, że Olga Dobrowolska z Centrum Solidarności z Białorusią zamieściła skan odpowiedzi z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych [Polski], w którym było napisane, że dokument podróży (dokument podróży cudzoziemca — przyp. red. MOST) może być uznawany za dokument tożsamości — tłumaczy rozmówczyni. — I właśnie ten dokument dołączyłam.

Po dwóch tygodniach Julia otrzymała odpowiedź — z przeprosinami i zgodą na zwrot kosztów.

— Prosiłam jedynie o zwrot kosztów biletów dla dziecka i męża w obie strony. W zasadzie mogłam ubiegać się jeszcze o zadośćuczynienie i zwrot kosztów noclegu, ale mało wierzyłam w powodzenie tej sprawy, więc zrezygnowałam.

Zwrot pieniędzy na kartę bankową Julia otrzymała szybko — w ciągu tygodnia.

Zabrała córkę na wakacje — już z polskim paszportem

12-letnia dziewczynka ostatecznie nie została bez upragnionego urlopu, choć tym razem rodzinie nie przyszło już ryzykować podróży z dokumentem podróży cudzoziemca. Wcześniej rodzina złożyła wniosek o uznanie ich za obywateli Polski. I właśnie po powrocie Julii i syna z Hiszpanii przyszła pozytywna decyzja.

— W sierpniu spokojnie, już z polskim paszportem, zabrałam córkę na wakacje — mówi Julia.

Podobne artykuły