“Gdyby nie ten przechodzień, nie wiem, czym bym się teraz zajmował”. Białoruski muzyk uliczny opowiedział, jak zainwestował w niego przypadkowy Polak

Witalij w centrum Białegostoku. Fot. MOST
Witalij przeprowadził się do Białegostoku we wrześniu 2022 roku. W Białorusi pracował jako realizator dźwięku w radiu, a na emigracji postanowił spróbować swoich sił jako muzyk uliczny. Obecnie występy są jego głównym źródłem dochodu. W rozmowie z MOST Witalij opowiedział o swojej muzycznej drodze, graniu w Białymstoku i o tym, jak przypadkowy przechodzień postanowił w niego “zainwestować”.
Z Białorusi do Białegostoku
Witalij opuścił Białoruś po zatrzymaniu w sierpniu 2022 roku. Trafił do aresztu za udział w protestach przeciwko reżimowi Łukaszenki. Wybrał Białystok – miasto przygraniczne, gdzie wielu Białorusinów znalazło schronienie.
Chociaż muzyką zajmował się od dawna, nigdy wcześniej nie grał na ulicy. Przyznaje, że bał się występować publicznie. Jednak po przyjeździe do Polski zrozumiał, że bez znajomości języka będzie miał ograniczone możliwości pracy – mógł podjąć się jedynie ciężkiej fizycznej pracy na budowie lub w fabryce. Nie chciał iść tą drogą, dlatego musiał przełamać swój strach i spróbować swoich sił jako artysta uliczny.
— W pewnym sensie to życie zmusiło mnie do występów. Zacząłem grać na ulicy, a jednocześnie pracowałem jako dostawca jedzenia. Początkowo występowałem 20-30 minut dziennie, ale gdy mój repertuar się powiększył, zacząłem grać częściej. Jednak zarabianie na samej gitarze akustycznej było trudne.
Pomógł przypadkowy przechodzień
Pewnego dnia w Białymstoku Witalija usłyszał mężczyzna przechodzący przez podziemne przejście. Zatrzymał się i zaczął słuchać. Po występie podszedł do muzyka i nawiązali rozmowę.
— Okazało się, że ten mężczyzna przechodził trudny okres w swoim życiu, a moja muzyka pomogła mu go przetrwać. Postanowił mi się odwdzięczyć i zaoferował zakup wzmacniacza. Najpierw odmówiłem, ale potem jednak przemyślałem jego propozycję. Dał mi 1000 złotych i powiedział, że 200 zł mogę przeznaczyć na rozwój artystyczny, a 800 zł traktować jako pożyczkę – do zwrotu, kiedy będę w stanie.
Dzięki wzmacniaczowi i mikrofonowi Witalij zaczął zarabiać więcej, a to pozwoliło mu zrezygnować z pracy dostawcy.

“Robię to, co kocham”
Dziś w Białymstoku występuje około dziesięciu muzyków ulicznych – wśród nich Polacy, Białorusini i Ukraińcy. Witalij podkreśla, że nie odczuwa konkurencji, a miejsca do grania znajdzie się dla każdego.
— Wśród Białorusinów grał tu chłopak na saksofonie i młody pianista. Czasem się spotykamy i gramy razem. Jest też wielu Ukraińców. Problem Białegostoku polega na tym, że to małe miasto i nie ma zbyt wielu uczęszczanych miejsc do występów. Bywa, że przychodzę i widzę, że ktoś już gra, ale można zaczekać kilka godzin i znaleźć dla siebie miejsce. Nigdy nie zdarzyło mi się, żebym musiał wracać do domu, bo nie było gdzie grać.
W 2024 roku Witalij występował pięć razy w tygodniu. Wiosną 2025 roku zaczął wychodzić na ulicę dopiero z pierwszymi cieplejszymi dniami.
— W maju miną dwa lata od moich regularnych występów. Gdyby nie ten przechodzień, nie wiem, czym bym się teraz zajmował. Ostatecznie oddałem mu pieniądze. Jestem wdzięczny za impuls, który dał mi do działania. Robię to, co kocham, mam dużo wolnego czasu i mogę zarabiać na życie. Jeśli występuję regularnie w dni robocze, zarobki są stabilne. Ale każdy dzień jest inny – w ciągu dwóch godzin mogę dostać 100 zł napiwków, a innym razem cztery razy więcej. Wszystko zależy od dnia.
W repertuarze Witalija dominują anglojęzyczne utwory. Nie wykonuje piosenek po rosyjsku ani białorusku, a po polsku na razie nie czuje się gotowy ze względu na akcent. Jego standardowa playlista liczy około 15 utworów.
— Zawsze słuchałem anglojęzycznej muzyki, dlatego mój repertuar wygląda właśnie tak.
“Wracaj do swojego kraju”
W Białymstoku rzadko napotyka trudności związane z występami. Gra w centrum miasta, często przy wejściu do banku lub w pobliżu pomnika Piłsudskiego. Czasem zdarza się, że zaczepiają go pijani przechodnie, prosząc o wykonanie konkretnej piosenki.
— W 2023 roku miałem jeden incydent. Podszedł do mnie mężczyzna z nieprzyjaznym nastawieniem. Zorientował się, że jestem obcokrajowcem. Doszło do lekkiego przepychania, a potem powiedział mi: “Wracaj do swojego kraju” i dał mi 15 minut na opuszczenie miejsca. Usiadł na pobliskiej ławce i mnie obserwował. Byłem zdenerwowany, ale postanowiłem, że się nie poddam. Zacząłem grać Metallicę – po kilku minutach wrócił i wrzucił mi 10 zł do futerału. I na tym się skończyło. To jedyne nieprzyjemne doświadczenie, jakie miałem w Białymstoku. Poza tym zauważyłem, że kiedy młodzi ludzie pytają mnie, skąd jestem, i słyszą, że z Białorusi, od razu są przyjaźniej nastawieni.

Niedoceniony Białystok
Czasami Witalij wyjeżdża grać do innych miast. Postanowił sprawdzić, jak wygląda sytuacja „tam, gdzie ludzie płacą w euro”. Pojechał na weekend do Wilna, ale nie udało mu się tam dobrze zarobić.
— Ludzie w Wilnie wydali mi się bardziej powściągliwi, rzadziej się uśmiechają, a napiwki były niewielkie. Wróciłem do Białegostoku i w ciągu dwóch godzin zarobiłem tyle samo, co w Wilnie przez sześć. Nie doceniłem Białegostoku. To naprawdę dobre miasto do grania – ludzie są życzliwi, doceniają sztukę i chętnie wspierają artystów. Jedyna moja obawa dotyczyła tego, że miasto jest małe i szybko się ludziom znudzę. Ale jak widać, nadal jestem mile widziany, mimo że rzadko dodaję nowe utwory do repertuaru.
Pewnego dnia podczas występu podeszła do niego kobieta – współwłaścicielka jednego z białostockich pubów. Dzięki temu znalazł nowe miejsce do gry.
— Był wrzesień, zbliżały się chłody. Zastanawiałem się, co będę robić zimą. I wtedy w trakcie występu ktoś wrzucił mi do futerału kartkę. Był na niej numer telefonu i wiadomość: „Jeśli chcesz grać w pubie, zadzwoń”. Zadzwoniłem tego samego dnia i na moim łamanym polskim powiedziałem, że jestem zainteresowany. Udało się – całą zimę grałem w pubie. Może nie zarobiłem dużo, ale to zawsze lepsze niż granie na mrozie w podziemnym przejściu. Pub mnie uratował.
W wolnym czasie Witalij pisze własne utwory po białorusku i angielsku. Nie wyklucza, że w przyszłości ruszy w muzyczną podróż po Europie. Na razie jednak cieszy się tym, co ma – gra i realizuje swoją pasję, czerpiąc radość z życia.