„Mogę pracować nawet na oczach policji”. Białoruski artysta opowiada, jak rozkleja nurków po Warszawie

„Mogę pracować nawet na oczach policji”. Białoruski artysta opowiada, jak rozkleja nurków po Warszawie

Michaś Miszuk. Zdjęcie z jego archiwum

MOST
MOST

30 maja 2025, 10:00

Warszawiacy często spotykają w mieście namalowanych nurków – na ścianach budynków, kolumnach, konstrukcjach, pod mostami. Różnokolorowych i różnej wielkości, z flagami lub hasłami, z syrenami i innymi postaciami. To prace białoruskiego artysty Michasia Miszuka. Dziennikarz MOST porozmawiał z nim o tym, dlaczego wszędzie rozkleja swoje prace, skąd pomysł na nurków i jak mieszkańcy oraz służby komunalne reagują na tę twórczość.

Postać nurka pojawiła się w wyobraźni Michasia jeszcze w czasach studenckich, na ostatnich latach Białoruskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie studiował malarstwo filmowe. Wtedy pojawił się w nim lęk, że nie uda mu się znaleźć pracy w zawodzie. A to oznaczało konieczność „płynięcia z nurtem życia w nieznanym kierunku”. Tak narodził się nurek – i Miasiasz zaczął umieszczać jego wizerunek na budynkach w Mińsku.

– Nurek to ja, to moja osobista historia. Taki człowiek-skorupka, którego niesie nurt przeznaczenia. W tamtym okresie towarzyszyła mi niepewność. I nadszedł moment tego bohatera – postaci, która wyrusza w podróż i nie wiadomo, gdzie na końcu się wynurzy – opowiada Michaś.

Nurk
Zdjęcie z archiwum Michasia Miszuka

Nie wandalizm, lecz drobne chuligaństwo

Jednak półtora do dwóch lat po ukończeniu akademii Białorusin znalazł pracę – zaczął tworzyć scenografie do teledysków, reklam i programów telewizyjnych. I postać nurka „z powodzeniem zniknęła” z jego życia.

Wrócił do niej dopiero po protestach w 2020 roku. Wtedy artysta zmuszony był wyemigrować – najpierw na Litwę, a później do Polski. Ponownie pojawiło się w nim poczucie niepewności, brak zrozumienia, co będzie dalej.

Po osiedleniu się w Warszawie Białorusin zaczął dużo spacerować i poznawać miasto. Z czasem poczuł, że chce wejść z nim w „twórczą interakcję”. Michaś postanowił, że chce zostawić po sobie ślad w miejscach, które odwiedza. Tak nurkowie zaczęli ponownie pojawiać się na murach i pod mostami.

– Mój nurek to jakiś przyjemny element w przestrzeni miejskiej, pewien miły dla oka obrazek. Jeśli was zaciekawi – możecie się przyjrzeć, jeśli nie – po prostu idźcie dalej. Ktoś mówi, że niszczę mury. Na to zawsze odpowiadam, że one i tak już są zniszczone: zaklejone reklamami albo pomazane graffiti. Sam siebie nie uważam za wandala, choć żartobliwie mówię, że to takie moje drobne chuligaństwo – opowiada Michaś.

Nurk
Zdjęcie z archiwum Michasia Miszuka

Ofiary grafficiarzy

Michaś tworzy swoich nurków na papierze przy użyciu farb akrylowych, następnie wycina ich sylwetki i przykleja do ścian zwykłym klejem PVA. Standardowy rozmiar nurka to 90 centymetrów. Są jednak także większe prace. Największa – sześciometrowa – znajduje się pod mostem Śląsko-Dąbrowskim nad Wisłą.

Życie bohaterów na ścianach nie trwa długo – przeciętnie miesiąc lub dwa, i to tylko wtedy, gdy nikt ich nie rusza. Czasami Białorusin naprawia swoich nurków, doklejając brakujące części ciała. Takie odnowione postacie żartobliwie nazywa „frankensteinami”.

– Mój bohater najczęściej kończy swój żywot z powodu warunków atmosferycznych. Ale bywa, że zostaje zerwany przez lokalnych grafficiarzy, bo zasłonił ich malunek. Albo przez służby komunalne. Mimo to w Polsce czuję tę wolność, której brakowało mi na Białorusi. Tam sztuka uliczna napotyka wiele zakazów, a tutaj mogę przykleić nurka na ścianie nawet w obecności policji – opowiada Michaś.

 

Посмотреть эту публикацию в Instagram

 

Публикация от MOST | ПОЛЬША | БЕЛАРУСЬ 🌁 (@mostmedia.io)

„Posprzątaj kupę po swoim psie i ocal nowe adidasy”

Nurkowie Michasia nie pozostają obojętni na wydarzenia na świecie. Gdy w Gruzji procedowano ustawę o „agentach zagranicznych”, w Warszawie pojawił się nurek z gruzińską flagą. Podczas Marszu Równości w Warszawie artysta stworzył podwodnego bohatera z tęczowymi symbolami. Nie zabrakło też nurka z biało-czerwono-białą flagą. Jednego z nich Michaś umieścił za miejską kratą – to nawiązanie do „białoruskiej traumy”.

Nurk
Zdjęcie z archiwum Michasia Miszuka

Pewnego razu Michaś postanowił zorganizować akcję społeczną: stworzył serię nurków, którzy w żartobliwy sposób zachęcali warszawiaków do sprzątania po swoich psach.

– Przyklejałem ich w swojej okolicy, bo u nas niezbyt chętnie sprząta się po pieskach. Starałem się wieszać nurków tam, gdzie psy najczęściej obsikiwały mury, albo tam, gdzie było prawdziwe pole minowe. Hasła były w stylu: „Posprzątaj kupę po swoim psie i ocal nowe adidasy” albo „Kupa twojego pieska to nie nawóz” – opowiada Michaś.

Inicjatywa wywołała duży oddźwięk. Białorusin spotkał się wtedy z falą hejtu w mediach społecznościowych. Niektórzy kazali mu „wracać do swojej Ukrainy”, myląc go z emigrantem z tego kraju. Inni twierdzili, że nie ma prawa dawać rad miejscowym. Jednak pozytywnych reakcji było znacznie więcej.

Nurk
Zdjęcie z archiwum Michasia Miszuka

„Polak powiedział, że kolekcjonuje moich nurków”

Nurkowie zyskali już pewną rozpoznawalność w Warszawie – Michaś zaczął być rozpoznawany na ulicach, ludzie podchodzą do niego na wystawach i festiwalach, żeby się przywitać.

– Stoję kiedyś w parku i maluję, a tu podjeżdża rowerzysta. Na mojej sztaludze mam napisany swój Instagram, więc chyba mnie skojarzył. Mówi: „Zbieram kolekcję twoich nurków z syrenkami na swoim Instagramie. Chcesz, pokażę?”. Byłem też na festiwalu Warsaw Gallery Weekend. Wziąłem wtedy ze sobą nurków. Odwiedziliśmy z nimi około trzydziestu galerii i w każdej robiliśmy zdjęcia moim bohaterom – to była taka kampania promocyjna. I wtedy podchodzili do mnie ludzie, mówili, że mnie znają. Opowiadali, że widzieli nurków gdzieś w swojej okolicy albo gdzieś w mieście – mówi Michaś.

Nurkowie w innych krajach Europy

„Środowisko życia” nurków nie ogranicza się tylko do Polski. Białoruscy podwodniacy pojawiali się też na Litwie, w Danii, Niemczech, Włoszech, Portugalii i Francji. Michaś planuje umieszczać swoich bohaterów także w wielu innych krajach. Stara się, aby jego postacie wchodziły w interakcję z miastem, w którym się znajdują:

– Lubię bawić się symbolami. W Warszawie i Kopenhadze to na przykład syrenki – takie miejskie znaki. Byłem niedawno w Paryżu – tam pojawił się nurek z wieżą Eiffla.

Nurk
Zdjęcie z archiwum Michasia Miszuka

 

Podobne artykuły