„Jeszcze zostaje na piwo”. Pojechaliśmy na granicę i sprawdziliśmy, jak białoruskie papierosy trafiają do Polski i dlaczego nie udaje się powstrzymać przemytu

Stragan w Białej Podlaskiej Fot. MOST / Hrodna.life
W 2024 roku na granicy Polski z Białorusią zatrzymano niemal 8 milionów nielegalnie wwiezionych papierosów. Polskie władze próbują walczyć z przemytem, ale nie powstrzymuje to przewoźników – różnica cen papierosów w Białorusi i w Europie jest zbyt duża. Razem z portalem Hrodna.life przejechaliśmy wzdłuż polsko-białoruskiej granicy, porozmawialiśmy z lokalnymi mieszkańcami, odnaleźliśmy handlarzy nielegalnych papierosów na targowiskach i dowiedzieliśmy się, jak mimo podjętych środków ten towar wciąż trafia nielegalnie do Europy.
„Babciu, babciu, masz cycka?”
Podróż wzdłuż granicy zaczynamy od Bobrownik. Po drugiej stronie – białoruski punkt graniczny Brzostowica. Kiedyś był to jeden z głównych szlaków przemytu papierosów do Polski. Jednak w 2023 roku Polska zamknęła przejście graniczne w odpowiedzi na wyrok dla białoruskiego dziennikarza polskiego pochodzenia Andrzeja Poczobuta.
Dziś w Bobrownikach jest pusto. Na przejściu – kilka samochodów Straży Granicznej. Sklepy i kantory są pozamykane, a blok mieszkalny wybudowany dla pracowników obsługujących przejście pustoszeje i niszczeje.

Na stałe mieszka tu około pięciu osób, kilka kolejnych przyjeżdża w cieplejszych miesiącach.
Jacek (imiona rozmówców zostały zmienione dla ich bezpieczeństwa) urodził się w Bobrownikach. Ma rodzinę w obwodzie grodzieńskim, ale sam nigdy nie był na Białorusi. Mówi, że nie widzi sensu, by tam jechać. Rozumie rosyjski, ale mówi lokalną gwarą – mieszanką białoruskiego i polskiego.
W latach 90. i dwutysięcznych – wspomina – przemyt wyglądał zupełnie inaczej: papierosów i wódki nie przewoził tylko leniwy, ale były to małe partie. Papierosy chowano pod ubraniem, czasem w butach. Wódkę przelewano do półlitrowych woreczków, które zawieszano na piersi.
– Idzie babcia ulicą, a my do niej: „Babciu, babciu, masz cycka?” To znaczy: czy dziś masz spirytus. A ona: „Mam, wnuczku”. Zimą takiego woreczka nie wyciągniesz, babcia wchodziła do mojego domu, rozbierała się i wyciągała „cycka”. Czasem worki im pękały – wtedy śmierdziały okrutnie – śmieje się Jacek.
W tamtych czasach Jacek zaopatrywał Białorusinów w towar na drogę powrotną. Pod koniec lat 80. brał udział w budowie polskiego przejścia granicznego Kuźnica (po stronie białoruskiej – Bruzgi), które zastąpiło stare przejście drogowe między państwami. Dzięki temu – jak mówi – dobrze znał pracę funkcjonariuszy na tym odcinku granicy.
– Przemycały głównie babcie, bo co miały robić – emerytura niska, brak pieniędzy. Przychodziły na nasz rynek takie szczupłe, a wracały do Białorusi niczym duże torby – Jacek rozkłada szeroko ręce. – Ledwo się wlokły. Ubierały się w kilka warstw spódnic i bluzek, żeby je potem sprzedać.

Białorusini szybko reagują na zakazy UE
W 2022 roku ilość ujawnionego przemytu na granicy gwałtownie spadła. Jeśli w 2021 roku – według danych Straży Granicznej – skonfiskowano papierosy z Białorusi o wartości 35,8 mln zł, to w 2022 roku już tylko za 2,0 mln zł.
Dlaczego? Po pierwsze, w listopadzie 2021 roku Polska zamknęła przejście w Kuźnicy i wzmocniła ochronę całej granicy w odpowiedzi na wywołany przez Białoruś kryzys migracyjny.
Po drugie, w związku z wojną w Ukrainie, UE wprowadziła sankcje wobec Białorusi i Rosji. Dotyczyły one zarówno dostaw towarów, jak i działalności przewoźników z tych krajów – zakazano im wykonywania przewozów po UE (z nielicznymi wyjątkami dla transportów humanitarnych). W odpowiedzi Białoruś i Rosja zakazały wjazdu europejskim ciężarówkom na swoje terytorium. Zaczęto więc stosować metodę przeładunku – jedna ciężarówka dostarcza naczepę do centrum logistycznego na granicy, inna ją odbiera. To samo w drugą stronę. Dopóki handel transgraniczny się nie zaadaptował – transport wyraźnie zwolnił. Mniej kursów – mniej możliwości przemytu.

Ale szybko odtworzono łańcuchy dostaw – i szlaki przemytnicze. Już w 2023 roku wartość przechwyconych papierosów wzrosła ponad dwunastokrotnie – do 24,5 mln zł. I to mimo zamknięcia kolejnego przejścia – w Bobrownikach. W 2024 roku znowu spadła – do 6,3 mln zł, czyli 7,7 mln sztuk.
To jednak tylko wykryty przemyt. Biznes przemytników nie miałby racji bytu, gdyby znaczna część towaru nie przechodziła niezauważenie. W 2023 roku czarny rynek papierosów w Polsce szacowano na 1,5 miliarda sztuk – czyli 3,6% całego rynku. Wliczając nie tylko przemyt (nie tylko z Białorusi), ale i podróbki.
Zresztą, nie wszystko zostaje w Polsce. Część białoruskich papierosów trafia tranzytem do innych krajów Europy: Estonii, Czech, Niemiec, Francji. Przemyt dociera nawet do Wielkiej Brytanii i Irlandii.
Takie rozmiary nie byłyby możliwe bez udziału dużego białoruskiego biznesu i protekcji państwa. Na przykład tuż przed wejściem w życie unijnego zakazu sprzedaży papierosów mentolowych, ich produkcja na Białorusi została wyraźnie zwiększona.

Fabryka-widmo w Puszczy Białowieskiej
Mieszkańcy opowiadają o nielegalnej produkcji alkoholu po białoruskiej stronie granicy. Fabryka rzekomo znajduje się niedaleko polskiego miasteczka Białowieża — ukryta w białoruskich lasach. Według lokalnych mieszkańców „cała Białowieża żyje z białoruskiego alkoholu”. Jak alkohol trafia na terytorium Polski — nie chcieli nam powiedzieć.
Jednak według statystyk, alkohol, głównie wódkę, przewozi się przez przejścia graniczne mniej intensywnie. W zeszłym roku skonfiskowano jedynie 60 litrów o wartości 2,5 tys. złotych.

Białoruskie papierosy bardziej się opłacają — jeszcze na piwo zostanie
Mieszkańcy terenów przygranicznych twierdzą, że obecnie fala przemytu osłabła. Na pytanie, czy w Bobrownikach można zdobyć białoruskie papierosy — milczą.
— Trzeba wiedzieć, kogo pytać — śmieje się Jacek. — Cienkie „Mińsk” — 11 złotych. U niego (sprzedawcy — przyp. red.) są i papierosy, i bimber. Dzwonisz i mówisz: „Wpadnę na kawę” — to znaczy po wódkę. Ale teraz czasami, jak do niego dzwonię, te k**wy (funkcjonariusze Straży Granicznej — przyp. red.) podsłuchują telefon — jak tylko słyszę siebie w słuchawce, od razu wiem, że podsłuchują. To teraz gadam z nim po swojemu (w dialekcie podlaskim — przyp. red.) — pogranicznicy nic nie rozumieją.

Jacek podejrzewa, że jego znajomy dostaje kontrabandę z granicy litewskiej, rzekomo dzięki powiązaniom rodzinnym z pogranicznikami.
Korupcja w służbach rzeczywiście jest częścią problemu. W 2020 roku w Augustowie, mieście przy granicy Polski, Litwy i Białorusi, aresztowano funkcjonariusza Straży Granicznej za udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Grupa zajmowała się przemytem białoruskich papierosów z Litwy do Polski. Aresztowany funkcjonariusz przekazywał przemytnikom informacje o patrolach.
Główny powód, dla którego mieszkańcy decydują się ryzykować i kupować przemycane papierosy — to niska cena. W sklepie paczka kosztuje ponad 20 złotych, różnica względem białoruskich przemyconych papierosów to około 10 złotych. — Jeszcze i na piwo zostaje — żartuje Jacek.
Najpopularniejsze białoruskie papierosy trafiające do Polski to „Mińsk” i NZ. Obie marki są produkowane w grodzieńskiej fabryce tytoniowej „Niemen”. Ich cena w Polsce waha się od 10 do 12 złotych, podczas gdy na Białorusi cienki niebieski „Mińsk”, NZ Gold i NZ Safari kosztują 3,90 rubla (4,5 złotego) za paczkę.
Jak kontrabanda trafia do Polski
Według statystyk, większość przemytu papierosów z Białorusi do Polski odbywa się ciężarówkami. Na drugim miejscu są pociągi. Osoby prywatne też mają w tym swój udział, ale fizycznie nie są w stanie przewieźć dużych ilości w samochodzie czy autobusie.
To jednak nie wszystkie drogi przemytu papierosów. Odkąd na granicy polsko-białoruskiej stanął płot, coraz częściej papierosy przesyłane są drogą powietrzną.
Od czasu do czasu mieszkańcy przygranicznych wiosek znajdują spadłe balony meteorologiczne. Przemytnicy zazwyczaj wypuszczają je w określony obszar, ale czasami zawodzi pogoda — silny wiatr zbacza balon z kursu i ten spada w pobliżu granicy. W lutym balon meteorologiczny wysłany z Białorusi przebił dach prywatnego domu niedaleko granicy.

Jeden z takich balonów znalazł Jacek, gdy wracał z lasu. Twierdzi, że nie dotykał paczki i natychmiast zadzwonił do znajomego ze Straży Granicznej. Ten przyjechał i zabrał paczkę.
— Tam [przemytnicy] montują nadajniki GPS, według których kurier się orientuje i znajduje paczkę. Przyjeżdża, zabiera ją, a potem rozwozi do punktów sprzedaży, na bazary, do handlarzy — i papierosy rozchodzą się po całej Polsce — opowiada Jacek.
Papierosy chowali w wagonach, odkręcając panele wkrętarkami
Dopóki z powodu pandemii COVID-19 Polska nie wstrzymała pasażerskiego ruchu z Białorusią (którego do dziś nie wznowiono), pociągi elektryczne były jednym z popularnych kanałów przemytu. Typowy obrazek: czerwony polski pociąg zatrzymuje się na dworcu w Grodnie — i natychmiast tłum kobiet z siatkami rusza do drzwi. Jedne potykają się na schodach i wpadają do środka, inne się przepychają. Ten pośpiech nie był przypadkowy: grodnianie mieli tylko 15–20 minut, żeby odkręcić panele wagonu wkrętarkami, schować paczki papierosów pod sufitem i w ścianach, i przywrócić wszystko do pierwotnego stanu.
W Kuźnicy do pociągu wchodzili polscy pogranicznicy, odkręcali te same panele i konfiskowali papierosy. Niektórzy pasażerowie mieli szczęście — ich towar pozostał nietknięty i trafiał na polskie bazary.

Grodnianin Maksim wspomina, jak w pociągu Grodno — Białystok spotykał babcie „z kwadratową głową”.
— Idzie babcia w welurowym bereciku, a on ma kształt kwadratu, jak monitor od komputera. Wszyscy wiedzą, że pod beretem są cztery paczki papierosów „Fest”. Ale kulturalni polscy pogranicznicy nie będą zdzierać babci beretu. Dojedzie do Sokółki i tam sprzeda papierosy — z czterech paczek całkiem niezły zarobek — wspomina grodnianin.
Dziś nie kursują już pociągi pasażerskie, a liczba towarowych maleje. Jeśli w 2021 roku przez kolejowe przejście graniczne „Kuźnica Białostocka” przejechało prawie 3,2 tys. pociągów towarowych, to w 2022 — około 2,6 tys., a w 2023 — tylko 1,2 tys. Przez Siemianówkę w 2021 roku przejechało ponad 3,9 tys. składów, rok później — 2,6 tys., a w 2023 — już tylko 1,7 tys.
„Zamiast folii wkładają papier albo karton — wtedy skaner ich nie widzi”
Wieś Jałówka znajduje się dwa kilometry od białoruskiej granicy. Dlatego mieszkańcy wiedzą sporo o przemycie — rozmawiają z pogranicznikami i kolejarzami. Michał z Jałówki mówi, że chociaż w mniejszych ilościach, papierosy wciąż są przewożone wagonami towarowymi.
— Przez Siemianówkę cały czas jadą wagony załadowane papierosami. Oni (przemytnicy — przyp. red.) dokładnie wiedzą, kiedy jechać, żeby trafić na odpowiednią zmianę pograniczników. W paczki papierosów zamiast folii wkładają papier albo karton — wtedy skaner na granicy ich nie wykrywa. Ten, kto jest poinformowany, wyładowuje towar z odpowiedniego wagonu, a pociąg jedzie dalej. Więc mówienie, że handel z Białorusią się skończył — to nieprawda. Nadal wożą i zarabiają — mówi Michał.

Lokalni mafiosi i margines: kto sprzedaje białoruską kontrabandę
W poszukiwaniu punktów sprzedaży białoruskich papierosów pomaga nam były policjant Marek. Mówi, że „Mińsk” można znaleźć na targowisku w miasteczku Gródek. Towar sprzedają od szóstej rano do południa — potem handel się kończy.
W Białymstoku, według niego, białoruskie papierosy można kupić w co najmniej trzech miejscach. Na przykład na targu przy dworcu sprzedają je osoby o „marginalnym wyglądzie” — czasem same podchodzą do przechodniów i oferują towar. Można ich spotkać od poniedziałku do piątku, w weekendy miejsce jest puste.
Marek opowiada o „lokalnym mafioso”, który działa na innym targu — przy ulicy Andersa. Sprzedawca oferuje dwa produkty do wyboru: ziemniaki od rolnika i kontrabandowe papierosy „Mińsk”.

Ci, którzy nie potrafią dobrze się ukrywać, trafiają do aresztu. Na przykład w styczniu 2025 roku na targowisku w Białymstoku służby skarbowe zatrzymały Litwina handlującego kontrabandą. Mężczyzna niósł kilka reklamówek, co zwróciło uwagę funkcjonariuszy. W środku znaleziono białoruskie papierosy.
Na celowniku skarbówki są też sprzedawcy. Co jakiś czas funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej odkrywają papierosy, które handlarze kontrabandą trzymają w domach. Niedawno u 63-letniego mieszkańca Hajnówki skonfiskowano 6,5 tys. papierosów.
„Grodnianie są przyzwyczajeni do przemytu na dużą skalę”
Kontynuując poszukiwania punktów sprzedaży białoruskich papierosów, jedziemy do Białej Podlaskiej — najbliższego miasta przy przejściu granicznym „Terespol — Brześć”.
Biała Podlaska to miasto tranzytowe. Parking pełen ciężarówek, na elewacjach i ogrodzeniach reklamy firm, które pomagają w „rozliczeniu VAT”, czyli w zwrocie podatku przy wywozie towarów z Polski. Rosyjskojęzyczne szyldy z informacjami o całodobowych barach, kantorach i zatrudnieniu cudzoziemców — przekrzywione i zardzewiałe.
Sprzedawcy z bazaru w Białej Podlaskiej zapewniają nas, że papierosów z ręki już się tu nie kupi.
— W soboty przyjeżdżają i sprzedają niebieski „Mińsk” — zaprzecza mieszkaniec. — Po 10 złotych za paczkę.
Białorusin Władimir, który od kilku lat mieszka w Białej Podlaskiej i prowadzi firmę transportową, mówi, że kontrabanda nadal trafia do Polski.
— Za papierosy teraz deportują (w rzeczywistości za przewóz papierosów bez akcyzy w Polsce grozi grzywna, a w przypadku większej ilości — kara więzienia na kilka lat — przyp. red.). Papierosy wiozą głównie grodnianie — są przyzwyczajeni do przemytu na dużą skalę, ale teraz ostro ich trzepią (sprawdzają i konfiskują towar — przyp. red.). Więc tak jak kiedyś — już z Białorusi nie idzie. Z Polski nadal wywozi się niezgłoszony towar: AGD, markową odzież, narzędzia elektryczne.

Władimir zauważa, że konkurencję dla białoruskiej kontrabandy stanowi polski nielegalny przemysł tytoniowy.
— Pojawiło się bardzo dużo podróbek — produkują je tutaj, w Polsce, w tym w Białej Podlaskiej. Takie papierosy są tańsze niż białoruska kontrabanda, bo są robione na miejscu. Już kilka osób pokazywało mi podróbki L&M.
Czasami polskiej policji udaje się namierzyć nielegalne fabryki. W lutym 2025 roku w województwie mazowieckim zlikwidowano fabrykę, w której pracowało ośmiu cudzoziemców. Podczas przeszukania policja znalazła 700 tys. papierosów.
W marcu w powiecie mińskim zatrzymano trzech Białorusinów, którzy produkowali podróbki. Policja skonfiskowała ponad 10 milionów papierosów i 15 ton tytoniu.
Władimir uważa, że jeśli papierosy są wwożone, to raczej punktowo, „dla swoich”. Ale wygląda na to, że „swoich” w Białej Podlaskiej nie brakuje. Spacerując po placu przydworcowym, widzimy, że asfalt usiany jest niedopałkami — pomiędzy zagranicznymi Marlboro i Winston leżą dobrze znane białoruskie NZ i „Mińsk”.
