„To moja panaceum”. Białorusin tworzy w Polsce rycerskie zbroje warte 15 tys. euro

„To moja panaceum”. Białorusin tworzy w Polsce rycerskie zbroje warte 15 tys. euro

Fot: Facebook Maksim Izobov

MOST
MOST

22 maja 2025, 08:00

Kiedy Maksim Izobov miał pięć lat, trafił z tatą do szpitala zakaźnego z diagnozą żółtaczki. Żeby choć trochę zabawić syna, ojciec rysował mu rycerzy w zbrojach. Wydaje się, że wtedy żaden z nich nie podejrzewał, że to zadecyduje o przyszłym zawodzie chłopca.

Dziś, po latach, Maksim mieszka w Szczecinie i wykonuje zbroje, których cena sięga nawet 15 tysięcy euro. Jego prace trafiają do kolekcjonerów i rekonstruktorów z Europy, USA, a nawet Australii.

Na swoim kanale YouTube opowiada o tajnikach rzemiosła, historii, klientach i o tym, dlaczego bycie rycerzem to dziś nie tylko romantyzm, ale styl życia.

Płatnerz, czyli mistrz zbroi

W języku polskim słowo „płatnerz” istnieje, ale jest stosunkowo mało znane. To dokładnie osoba, która wykonuje zbroje. Maksim w swojej pracy korzysta z różnych materiałów: stali, brązu, mosiądzu, drewna, skóry, tkanin i aksamitu. Używa kowadła, imadeł, palników, mieszanek gazowych, spawarek i pieców.

— Ciągle tworzę nowe narzędzia albo przerabiam istniejące. Inaczej się nie da — mówi.

Maksim Izobau
Maksim Izobau. Fot: Facebook Maksima

Jak zaczęło się rzemiosło

Maksim wychował się w rodzinie artystów. Ojciec był znanym malarzem z Grodna, matka nauczycielką plastyki.

— Tata rysował mi rycerzy. Dla mnie to było jak bajka. Jeszcze jako dziecko znalazł w domu książkę „Podstawy obóbki artystycznej metalu”, którą czytał jak powieść.

Z wykształcenia jest lekarzem, ale przyznaje, że jego pasja bardziej pasowałaby do zawodu spawacza. Wiedza z anatomii, chemii czy kinetyki przydaje mu się przy tworzeniu zbroi. W 2002 roku przez przypadek trafił na festiwal historyczny w Nowogródku i wciągnęło go na dobre. Od 2018 roku zbroje są jego głównym źródłem dochodu.

Maksim Izobau
Fot: Facebook Maksima

Uczył się sam, obserwując prace innych

Chociaż Białorusin nigdy nie uczył się swojego rzemiosła w sposób formalny, w jego życiu pojawiło się wielu „wirtualnych” nauczycieli:

— Kiedy zaczynałem, internet był ubogi, ale znalazłem polskie forum, a potem archiwum Roberta Macphersona — jednego z najstarszych rekonstruktorów. Duży wpływ miał też kanał YouTube kanadyjskiego majstra Erica Dubé.

W 2022 roku Maksim przeprowadził się do Polski i kontynuuje działalność rozpoczętą na Białorusi. Obecnie ma niewielki warsztat w Szczecinie, którego czynsz dzieli z innymi rzemieślnikami.

Maksim Izobau
Fot: Facebook Maksima

O pracy w Polsce: „Nie budzi takiego zdziwienia jak na Białorusi”

W Polsce praca Maksima postrzegana jest inaczej niż na Białorusi — nikt się nie dziwi takiemu rzemiosłu. Co więcej, tutaj historia jest znacznie bardziej popularyzowana. Wiele osób odwiedza zabytki, zamki, muzea.

— Nawet kiedy mówię, że robię zbroje, nie wywołuje to takiego zdziwienia jak na Białorusi. Bardzo dużo ludzi zna temat. Znają osoby, które biorą udział w rekonstrukcjach wydarzeń historycznych — jeśli sami nie biorą albo nie brali. Dlatego ogólnie mówiąc, jest tu za to szacunek i uznanie. Na Białorusi to trochę… przygaszone — mówi.

Warto dodać, że po przeprowadzce do Polski ani baza klientów, ani dochody mistrza się nie zmieniły — przez ostatnie pięć lat pracował dla odbiorców z Europy Zachodniej, USA i Australii. W Polsce ma też swoich zleceniodawców, ale zazwyczaj współpraca z nimi wynika bardziej z ciekawości niż z komercyjnego zapotrzebowania.

— Na przykład współpracuję z rzemieślnikiem, który robi plecione tarcze z XVI–XVII wieku w stylu tatarskim. Potrzebne mu są do nich umbony — centralne elementy, czasem o bardzo fantazyjnych kształtach. I jeśli potrzebuje czegoś bardziej wymyślnego, wtedy zgłasza się do mnie. Powiedzmy sobie szczerze — to nie są wielkie pieniądze. Raczej z ciekawości. Wystarczy co najwyżej na opłacenie rachunków za prąd…

Maksim Izobau
Fot: Facebook Maksima

O klientach i nietypowych zamówieniach: rosnące zainteresowanie z Chin

Wśród klientów białoruskiego płatnerza dominują rekonstruktorzy historyczni i prywatni kolekcjonerzy. Czasem wykonuje coś również dla muzeów. Na przykład dla muzeum w Wielkiej Brzostowicy, miejscowości na Grodzieńszczyźnie, Maksim stworzył zbroję husarską. Jeden z hełmów jego autorstwa trafił też do muzeum we Francji. W ostatnim czasie, jak zauważa rzemieślnik, rośnie zainteresowanie z Chin — są tam zamożni ludzie, którym podobają się europejskie zbroje.

Najbardziej nietypowe zamówienie, jakie Maksim realizował – rycerskie siodło.

— To nie była dla mnie typowa robota. Praca i z drewnem, i ze skórą. A do tego zdejmowanie miary z końskiego grzbietu, czyli de facto z zadka zamawiającego — wszystko musi się zgadzać — śmieje się.

Najciekawsze zlecenia dla Białorusina to te, które pozwalają mu przekroczyć własne granice.

— Nie lubię prostych, powtarzalnych zamówień. Potrzebuję wyzwania — czegoś, co pozwoli mi się rozwinąć. Teraz pracuję nad lwią zbroją inspirowaną eksponatem z Metropolitan Museum w Nowym Jorku. Stalowy hełm, pozłacana miedziana skorupa, srebrne zęby, ciemnozielone szklane oczy. Razem z jubilerem zrobiliśmy to jako wolny projekt. Nadal nie sprzedany — chyba przeskoczyliśmy samych siebie.

Maksim Izobau
Fot: Facebook Maksima

O czasie realizacji i cenie rycerskich zbroi: od pięciu miesięcy do roku i porównywalnie z ceną auta z salonu

Czas wykonania jednej zbroi zależy od jej stopnia skomplikowania. Minimalny czas realizacji to pięć miesięcy — jeśli zbroja nie zawiera skomplikowanych elementów ozdobnych.

— Nawet do roku, jeśli w grę wchodzą bogate zdobienia, trawienia, złocenia, artystyczne wykończenia. Ale główna kwestia to nie czas, tylko koszt — tłumaczy Maksim.

Na pytanie, czy dziś bycie rycerzem to drogie hobby, odpowiada drogo:

— Jeśli mówimy o pełnym komplecie, to 15 tysięcy euro to absolutne minimum. To nie jest zysk, to są koszty bazowe. Jeśli zarobię mniej, nie pokrywam nawet wydatków. To trochę jak kupno nowego samochodu z salonu…

Maksim podkreśla, że pracuje głównie sam. Kiedyś dzielił się rutynowymi zadaniami ze znajomymi, ale zasadniczo od zawsze była to jego osobista sprawa.

Maksim Izobau
Fot: Facebook Maksima

Piękna zbroja to zbroja funkcjonalna

U płatnerza zapytano, co jest ważniejsze w zbroi — wygląd czy praktyczność.

— Był taki konstruktor lotniczy w latach 30. — chyba Curtiss. Mówił: „Piękne dobrze lata”. Ze zbrojami jest tak samo. Piękna zbroja to zbroja funkcjonalna. Nie mówię o przesadzonych, groteskowych zbrojach paradnych, które nie służą do ochrony, tylko mają oszołomić widza. Zbroje królów, książąt i tak dalej. Ale nawet one mogą być funkcjonalne. Złożone elementy — takie jak żebra czy przeguby — są funkcjonalne. Wzmacniają konstrukcję. Płyta hełmu to nie po prostu kawałek stali o grubości dwóch milimetrów, tylko z dodatkowymi wzmocnieniami. Dzięki temu metal jest mocniejszy, a głowa lepiej chroniona.

Gotyckie zbroje, na przykład te z żebrowaniem, nie są jedynie ozdobą — zwiększają wytrzymałość przy tej samej masie. A czasem nawet mniejszej. Więc piękno to właśnie funkcjonalność. To ruchomość elementów, praca przegubów, współdziałanie części. Kiedy wszystko działa razem — to jest piękno zbroi. Nawet na manekinie widać: ta zbroja działa, ten miecz zabije.

Ulubioną epoką historyczną Maksima są XV–XVI wiek. Jego zdaniem to wtedy zbroje osiągnęły doskonałość.

Maksim Izobau
Fot: Facebook Maksima

„Człowiek, który robi to, co kocha, nie starzeje się”

Maksim mówi, że być płatnerzem to jego życiowe powołanie.

— Mówili mi: „Nie rób z hobby pracy — stanie się rutyną”. Ale mnie to jeszcze nie znudziło. To moja panaceum, moja odpowiedź na wszystko. Dobry nastrój? Świetnie — wszystko się uda. Depresja? Problemy? Wiesz, co robić. Szukajcie sensu. Żyjcie, kochajcie, czujcie, dążcie, marzcie, sięgajcie po niemożliwe. Stawajcie się lepsi. Człowiek, który robi to, co kocha, nie starzeje się — przekonuje białoruski płatnerz.

Podobne artykuły