„To moja panaceum”. Białorusin tworzy w Polsce rycerskie zbroje warte 15 tys. euro

Fot: Facebook Maksim Izobov
Kiedy Maksim Izobov miał pięć lat, trafił z tatą do szpitala zakaźnego z diagnozą żółtaczki. Żeby choć trochę zabawić syna, ojciec rysował mu rycerzy w zbrojach. Wydaje się, że wtedy żaden z nich nie podejrzewał, że to zadecyduje o przyszłym zawodzie chłopca.
Dziś, po latach, Maksim mieszka w Szczecinie i wykonuje zbroje, których cena sięga nawet 15 tysięcy euro. Jego prace trafiają do kolekcjonerów i rekonstruktorów z Europy, USA, a nawet Australii.
Na swoim kanale YouTube opowiada o tajnikach rzemiosła, historii, klientach i o tym, dlaczego bycie rycerzem to dziś nie tylko romantyzm, ale styl życia.
Płatnerz, czyli mistrz zbroi
W języku polskim słowo „płatnerz” istnieje, ale jest stosunkowo mało znane. To dokładnie osoba, która wykonuje zbroje. Maksim w swojej pracy korzysta z różnych materiałów: stali, brązu, mosiądzu, drewna, skóry, tkanin i aksamitu. Używa kowadła, imadeł, palników, mieszanek gazowych, spawarek i pieców.
— Ciągle tworzę nowe narzędzia albo przerabiam istniejące. Inaczej się nie da — mówi.

Jak zaczęło się rzemiosło
Maksim wychował się w rodzinie artystów. Ojciec był znanym malarzem z Grodna, matka nauczycielką plastyki.
— Tata rysował mi rycerzy. Dla mnie to było jak bajka. Jeszcze jako dziecko znalazł w domu książkę „Podstawy obóbki artystycznej metalu”, którą czytał jak powieść.
Z wykształcenia jest lekarzem, ale przyznaje, że jego pasja bardziej pasowałaby do zawodu spawacza. Wiedza z anatomii, chemii czy kinetyki przydaje mu się przy tworzeniu zbroi. W 2002 roku przez przypadek trafił na festiwal historyczny w Nowogródku i wciągnęło go na dobre. Od 2018 roku zbroje są jego głównym źródłem dochodu.

Uczył się sam, obserwując prace innych
Chociaż Białorusin nigdy nie uczył się swojego rzemiosła w sposób formalny, w jego życiu pojawiło się wielu „wirtualnych” nauczycieli:
— Kiedy zaczynałem, internet był ubogi, ale znalazłem polskie forum, a potem archiwum Roberta Macphersona — jednego z najstarszych rekonstruktorów. Duży wpływ miał też kanał YouTube kanadyjskiego majstra Erica Dubé.
W 2022 roku Maksim przeprowadził się do Polski i kontynuuje działalność rozpoczętą na Białorusi. Obecnie ma niewielki warsztat w Szczecinie, którego czynsz dzieli z innymi rzemieślnikami.

O pracy w Polsce: „Nie budzi takiego zdziwienia jak na Białorusi”
W Polsce praca Maksima postrzegana jest inaczej niż na Białorusi — nikt się nie dziwi takiemu rzemiosłu. Co więcej, tutaj historia jest znacznie bardziej popularyzowana. Wiele osób odwiedza zabytki, zamki, muzea.
— Nawet kiedy mówię, że robię zbroje, nie wywołuje to takiego zdziwienia jak na Białorusi. Bardzo dużo ludzi zna temat. Znają osoby, które biorą udział w rekonstrukcjach wydarzeń historycznych — jeśli sami nie biorą albo nie brali. Dlatego ogólnie mówiąc, jest tu za to szacunek i uznanie. Na Białorusi to trochę… przygaszone — mówi.
Warto dodać, że po przeprowadzce do Polski ani baza klientów, ani dochody mistrza się nie zmieniły — przez ostatnie pięć lat pracował dla odbiorców z Europy Zachodniej, USA i Australii. W Polsce ma też swoich zleceniodawców, ale zazwyczaj współpraca z nimi wynika bardziej z ciekawości niż z komercyjnego zapotrzebowania.
— Na przykład współpracuję z rzemieślnikiem, który robi plecione tarcze z XVI–XVII wieku w stylu tatarskim. Potrzebne mu są do nich umbony — centralne elementy, czasem o bardzo fantazyjnych kształtach. I jeśli potrzebuje czegoś bardziej wymyślnego, wtedy zgłasza się do mnie. Powiedzmy sobie szczerze — to nie są wielkie pieniądze. Raczej z ciekawości. Wystarczy co najwyżej na opłacenie rachunków za prąd…

O klientach i nietypowych zamówieniach: rosnące zainteresowanie z Chin
Wśród klientów białoruskiego płatnerza dominują rekonstruktorzy historyczni i prywatni kolekcjonerzy. Czasem wykonuje coś również dla muzeów. Na przykład dla muzeum w Wielkiej Brzostowicy, miejscowości na Grodzieńszczyźnie, Maksim stworzył zbroję husarską. Jeden z hełmów jego autorstwa trafił też do muzeum we Francji. W ostatnim czasie, jak zauważa rzemieślnik, rośnie zainteresowanie z Chin — są tam zamożni ludzie, którym podobają się europejskie zbroje.
Najbardziej nietypowe zamówienie, jakie Maksim realizował – rycerskie siodło.
— To nie była dla mnie typowa robota. Praca i z drewnem, i ze skórą. A do tego zdejmowanie miary z końskiego grzbietu, czyli de facto z zadka zamawiającego — wszystko musi się zgadzać — śmieje się.
Najciekawsze zlecenia dla Białorusina to te, które pozwalają mu przekroczyć własne granice.
— Nie lubię prostych, powtarzalnych zamówień. Potrzebuję wyzwania — czegoś, co pozwoli mi się rozwinąć. Teraz pracuję nad lwią zbroją inspirowaną eksponatem z Metropolitan Museum w Nowym Jorku. Stalowy hełm, pozłacana miedziana skorupa, srebrne zęby, ciemnozielone szklane oczy. Razem z jubilerem zrobiliśmy to jako wolny projekt. Nadal nie sprzedany — chyba przeskoczyliśmy samych siebie.

O czasie realizacji i cenie rycerskich zbroi: od pięciu miesięcy do roku i porównywalnie z ceną auta z salonu
Czas wykonania jednej zbroi zależy od jej stopnia skomplikowania. Minimalny czas realizacji to pięć miesięcy — jeśli zbroja nie zawiera skomplikowanych elementów ozdobnych.
— Nawet do roku, jeśli w grę wchodzą bogate zdobienia, trawienia, złocenia, artystyczne wykończenia. Ale główna kwestia to nie czas, tylko koszt — tłumaczy Maksim.
Na pytanie, czy dziś bycie rycerzem to drogie hobby, odpowiada drogo:
— Jeśli mówimy o pełnym komplecie, to 15 tysięcy euro to absolutne minimum. To nie jest zysk, to są koszty bazowe. Jeśli zarobię mniej, nie pokrywam nawet wydatków. To trochę jak kupno nowego samochodu z salonu…
Maksim podkreśla, że pracuje głównie sam. Kiedyś dzielił się rutynowymi zadaniami ze znajomymi, ale zasadniczo od zawsze była to jego osobista sprawa.

Piękna zbroja to zbroja funkcjonalna
U płatnerza zapytano, co jest ważniejsze w zbroi — wygląd czy praktyczność.
— Był taki konstruktor lotniczy w latach 30. — chyba Curtiss. Mówił: „Piękne dobrze lata”. Ze zbrojami jest tak samo. Piękna zbroja to zbroja funkcjonalna. Nie mówię o przesadzonych, groteskowych zbrojach paradnych, które nie służą do ochrony, tylko mają oszołomić widza. Zbroje królów, książąt i tak dalej. Ale nawet one mogą być funkcjonalne. Złożone elementy — takie jak żebra czy przeguby — są funkcjonalne. Wzmacniają konstrukcję. Płyta hełmu to nie po prostu kawałek stali o grubości dwóch milimetrów, tylko z dodatkowymi wzmocnieniami. Dzięki temu metal jest mocniejszy, a głowa lepiej chroniona.
Gotyckie zbroje, na przykład te z żebrowaniem, nie są jedynie ozdobą — zwiększają wytrzymałość przy tej samej masie. A czasem nawet mniejszej. Więc piękno to właśnie funkcjonalność. To ruchomość elementów, praca przegubów, współdziałanie części. Kiedy wszystko działa razem — to jest piękno zbroi. Nawet na manekinie widać: ta zbroja działa, ten miecz zabije.
Ulubioną epoką historyczną Maksima są XV–XVI wiek. Jego zdaniem to wtedy zbroje osiągnęły doskonałość.

„Człowiek, który robi to, co kocha, nie starzeje się”
Maksim mówi, że być płatnerzem to jego życiowe powołanie.
— Mówili mi: „Nie rób z hobby pracy — stanie się rutyną”. Ale mnie to jeszcze nie znudziło. To moja panaceum, moja odpowiedź na wszystko. Dobry nastrój? Świetnie — wszystko się uda. Depresja? Problemy? Wiesz, co robić. Szukajcie sensu. Żyjcie, kochajcie, czujcie, dążcie, marzcie, sięgajcie po niemożliwe. Stawajcie się lepsi. Człowiek, który robi to, co kocha, nie starzeje się — przekonuje białoruski płatnerz.